Co on musiał czuć widząc śpiącą jeszcze dziewczynę w swoim łóżku i wiedząc, że nie może jej ani przytulić, ani pocałować? Przecież byli zaręczeni. Planowali ślub. Kochali się. A ten pieprzony wypadek wszystko im pokrzyżował. Zepsuł wszystko. Wiedział, że ona traktuje go jak zwykłego znajomego. Wiedział, że jest dla niej obcy, może nawet się go boi. Ale jak to naprawić? Czy w ogóle jest sens? Bo przecież teraz mógłby zacząć od nowa. Wszystko poukładać pod siebie. Mógł ją tak sobie wychować wmawiając różne kłamstwa. Ona była teraz bardziej naiwna i bezbronna niż dziecko. Ich związek nie był idealny. Kłócili się często i o różne błahostki. Czasami mieli siebie naprawdę dość. Mógł bez problemu mógł to zakończyć. Bo przecież ona tego nie pamięta. Nawet raz czy dwa taka myśl przeszła mu przez głowę. Ale to były bzdury, o których myślał, gdy naprawdę stracił nadzieję. Teraz, gdy widzi ją śpiącą w swoim łóżku wie, że wszystko się ułoży. Musi tylko od nowa zdobyć jej zaufanie. Musi ją powtórnie w sobie rozkochać, tak jakby nigdy wcześniej się nie znali.
{}{}{}*{}{}{}
Dziś jest mecz. Barcelona podejmuje na swoim stadionie Real Madrid. On już wie, że te Gran Derbi odbędą się bez jego wkładu.
Bo przecież trener stwierdził, że musi jeszcze dojść do siebie.
Powinien teraz być na porannym treningu, no ale przecież nie zostawi Shan samej. Przygotowując śniadanie czekał aż się obudzi.
Zaparzył wodę na kawę w czajniku elektrycznym, który stał na blacie kuchennym między metalową lodówką z przeczepionymi na niej karteczkami, które podpowiadały co powinno zrobić się danego dnia oraz zdjęciami, pomiędzy wiklinowym, czerwonym koszykiem w którym leżały różne owoce, między innymi pomarańcze i winogrona.
Do dwóch filiżanek nasypał po dwie łyżeczki czarnej kawy i zabrał się za przygotowywanie dalszej części śniadania. Ciemny chleb posypał świeżymi ziołami takimi jak bazylia czy majeranek, które rosły w doniczkach na parapecie przy balkonie, po czym włożył je do piekarnika, by naprały miodowo-brązowego koloru i stały się pysznie chrupiące. Gdy po siedmiu minutach stwierdził, że grzanki są już gotowe wyciągnął je z piekarnika i położył na stole w jadalni. Obok nich leżały już pokrojone pomidory, oliwki i ser feta oraz oliwa z oliwek w małym półmisku.
Teraz nie pozostało mu już nic innego jak czekać na Shan. Nie trwało to długo. Gdy nasypywał karmę do miski Niny, ujrzał schodzącą po drewnianych schodach brunetkę. Miała na sobie dużą, czarną koszulkę- Marca. Włosy tylko rozczesała palcami i pozwoliła im ułożyć się w ich naturalny sposób.
-Dzień dobry! Wyspałaś się?
Przywitał ją miłym uśmiechem i odsunął jedno z krzeseł.
-Mieszkamy razem?
Znów odpowiedziała pytaniem na pytanie. To było jej specjalnością.
Niepewnie usiadła na krześle i czekała na dalszym przebieg sytuacji.
-Tak. Ale przez dwóch wypadek nie zdążyliśmy nawet pomieszkać razem przez jeden dzień. W dzień przeprowadzki miałaś wypadek.
Podszedł do blatu, gdzie stały dwie filiżanki z kawą.
-Dwie jak zawsze?
Spojrzał na brunetkę, która rozglądała się po mieszkaniu.
-Nie wiem. Nie znam siebie. Ty mi powiedz.
Nasypał do jej filiżanki dwie płaskie łyżeczki cukru i zalał trzy czwarte wodą. Do końca wypełnił mlekiem, które stało w lodówce. Sobie zrobił taką samą, tylko z mniejszą ilością cukru.
-Taką zwykle piłaś.
Położył filiżanki na stole i sam zajął miejsce obok dziewczyny.
-Smacznego.
Pokropił grzankę oliwą z oliwek, położył plasterek pomidora i przykrył serem.
-Marc, my jesteśmy razem?
Z kanapką zrobiła tak samo jak Marc. Stwierdziła, że skoro on tak robi, to musi być to dobre.
-Tak. Jesteśmy.
-Czemu mi nie powiedziałeś?
Ugryzła kawałek grzanki.
-Wiesz... Nie chciałem Ci od razu wszystkiego mówić. Dopiero wróciłaś do żywych. Nie wiedziałem jak możesz zareagować. Ale jeśli chcesz, to odpowiem Ci teraz na wszystkie pytania.
Spojrzał w jej ciemne oczy, które wydawały się być szczęśliwe.
-Długo jesteśmy razem?
-4 maja, czyli za trzy miesiące miesięcy będą trzy lata. Od prawie czterech miesięcy jesteśmy zaręczeni.
-Zaręczeni?!
Wstał od stołu i poszedł do ich sypialni. Wziął z szafki pudełeczko, w którym był pierścionek Shantilli. Wychodząc, przypomniało mu się o albumie i pamiętniku. Chwycił je w ręce i wrócił do kuchni.
-Proszę, to należy do Ciebie.
Położył na stole obok niej granatowe pudełeczko. Niepewnie po nie sięgnęła i powoli otworzyła. Piękny, ale delikatny pierścionek z jakimś małym kamieniem na środku.
-Piękny jest. Ale chyba nie mogę go nosić...
Odłożyła pierścionek na blat stołu.
-On jest Twój. Wiem, że jest Ci trudno. Nie myśl o nim jak o zaręczynowym pierścionku, a jak o zwykłym.
Wziął go w rękę.
-Będzie mi miło, jak będę go widział na Twoim palcu...
Chwycił delikatnie jej dłoń i nasunął jej na palec pierścionek. Nie protestowała. Tylko uśmiechnęła się spoglądając na ozdobę na jej palcu.
Dokończyli śniadanie. Dochodziła jedenasta.
-Shantilla, posłuchaj. Ja teraz muszę wyjść na trochę. Mam trening. Wrócę za dwie, trzy godziny i wtedy spędzimy razem więcej czasu.
Wstał od stołu i zaczął sprzątać po śniadaniu. Shan siedziała na krześle trzymając na kolanach Ninę.
-Co trenujesz?
-Piłkę nożną. Gram w miejscowym klubie. Jeśli nie masz nic przeciwko, wieczorem zabiorę Cię na stadion. Poznasz naszych znajomych, może pamięć Ci wróci...
Włożył wszystko do zmywarki i opierając się o blat patrzył na dwie najważniejsze panie w swoim życiu.
-Chciałabym, żeby wróciła...
Posmutniała. Nie było jej łatwo. Bardzo chciała wszystko znów pamiętać, ale to nie będzie takie łatwe.
-Masz tutaj album i Twój pamiętnik. Może on pozwoli Ci trochę poznać Twoje życie.
Wskazał na dwie rzeczy leżące na końcu stołu.
-Wrócę najszybciej jak będę mógł. Gdyby coś się działo, Twoja komórka jest przy komputerze, a mój numer zapisany jest na lodówce, o tutaj.
Wskazał na żółtą kartę z cyframi wiszącą na lodówce.
-Dzwoń, gdyby coś się działo.
-Dam radę.
Uśmiechnęła się lekko do niego.
-Bądź grzeczna.
Podszedł do niej i pocałował ją lekko w czoło. Zabrał torbę treningową i wyszedł z domu. Nie było mu łatwo zostawiać Shan samej. Bał się, że coś jej się stanie. Ale musiał być na treningu. Nawet jeśli nie zagra, to i tak musi poćwiczyć.
{}{}{}*{}{}{}
Wyjrzała przez okno. Marc siedział już w samochodzie i przestawiał coś przy radio. Gdy tylko ją zobaczył, od razu się uśmiechnął i jej pomachał. Po chwili już odjechał. Otworzyła okno, by trochę świeżego powietrza wleciało do mieszkania.
Pora się ubrać, bo przecież nie przechodzi całego dnia w koszulce Marca, którą znalazła na fotelu w sypialni. Mimo, że Marc oprowadzał ją po mieszkaniu, nie do końca zapamiętała rozmieszczenie pomieszczeń. Mieszkanie nie jest duże.
Ale bardzo pokręcone.
Praktycznie wszystkie pokoje są w jakoś ze sobą połączone. Jak na przykład z salonu na pierwszym piętrze bez problemu można dojść i do sypialni, do łazienki i jeszcze można zaczepić o garderobę. I właśnie tam teraz chciała się znaleźć. Gdy stanęła przed wielką szafą, nie miała pojęcia co na siebie założyć. Tyle ciuchów w niej było. Jej wzrok największą uwagę przykuły niebieskie jeansy z podwijanymi nogawkami i zwykła biała koszulka z narysowaną czarną czaszką. Wybrała to, głównie dlatego, że leżało na wierzchu, nie miała ochoty przeszukiwać szafy z wybraniu czegoś bardziej odpowiedniego i ładniejszego. Do tego założyła tenisówki i czarny sweterek.
W łazience znalazła swoje kosmetyki. Delikatnie podkreśliła oczy i nałożyła błyszczyk na usta. Włosy zaplotła z luźny warkocz i zeszła z powrotem do kuchni. Wzięła album i pamiętnik i usiadła z nimi na kanapie, która stała zaraz obok stołu kuchennego.
Otworzyła album i zaczęła przeglądać zdjęcia. Myślała, że będą tam różne zdjęcia, wszystkich ich znajomych, lub rodziny, a tam byli tylko ona i Marc. Wyglądali na naprawdę zakochanych, szczęśliwych. Uśmiech sam pojawiał jej się na twarzy, gdy przeglądała te wszystkie zdjęcia. Dopiero po przejrzeniu około dwudziestu zdjęć zauważyła podpisy z tyłu zdjęć i datę. Były poukładane kolejno aż od czwartego maja 2011 r.
Gdy była już przy końcu albumu jej uwagę przykuło zdjęcie, na którym siedzi Marcowi na kolanach i pokazuje pierścionek na palcu. Spojrzała na podpis
Taaak! Zgodziła się! Chce zostać moją żoną! Jestem tak szczęśliwy, że mógłbym nawet zrobić przemeblowanie w sypialni, o które prosi mnie od kilku tygodni! Tak bardzo ją kocham! Nie wiem czym sobie zasłużyłem, że mam ją przy sobie. Ona jest idealna. Piękna, mądra, dowcipna i jeszcze interesuje się piłką nożną! No czy mogłem lepiej trafić?! Mam nadzieję, że już zawsze będzie przy mnie. Że stworzymy wspaniałą rodzinę razem z naszymi dziećmi, o których tak często mi mówi. Ona jest moim całym światem! Dziękuję Ci Shan, że zwróciłaś na mnie uwagę. Dziękuję Ci, że nadal przy mnie jesteś. Dziękuję Ci, za wszystko. Kocham Cię nad życie i nigdy nie przestanę! Twój Marc... 02.12.13r.
Gdy czytała te bazgroły, aż łza zakręciła jej się w oku. Mimo, że nie czuła nic do tego chłopaka, wiedziała, że jest dla niego bardzo ważna. Wiedziała też, że zrani go jeśli mu powie, że nic do niego nie czuje. Że... jest jej obojętny. Ale to przecież nie jej wina! Nie jej winą jest to, że nie pamięta tych wszystkich pięknych chwil, które przeżyli razem. Że nie pamięta tych trzech lat, które były najwspanialsze w jej życiu. Że nie pamięta prawdziwej siebie.
Zdjęcia urwały się na 16 grudnia. Ostatnie zdjęcie było zrobione w mieszkaniu Cardenas, które stało już niemal puste. W oddali było widać tylko kartony i okno. Na pierwszym planie całujący się Shan i Marc. Z tyłu podpis:
No to teraz wejdę mu już całkiem na głowę! Sam sobie zgotował taki los...
Dalej nie ma już żadnego zdjęcia. Ten wypadek...
Gdy skończyła oglądać zdjęcia, na kanapę weszła Nina, która do tej pory spała na swoim legowisku w rogu pokoju.
-Cześć Nina. Jak się spało?
Suczka tylko pomerdała swoim ogonem, którego prawie nie miała i położyła się na kanapie kładąc pyszczek na udach Shantilli.
Wzięła do ręki pamiętnik i otworzyła go na pierwszej stronie.
Dlaczego właściwie piszę pamiętnik? Cóż... Chcę mieć po prostu udokumentowane na papierze moje szczęście. Chcę już zawsze o nim pamiętać. Nawet za siedemdziesiąt lat, gdy będę stara siedziała na bujanym fotelu na werandzie. Chciałabym wtedy móc wziąć ten zeszyt do ręki, przeczytać i przypomnieć sobie wszystko co działo się w moim wspólnym życiu z Marcem. Tak bardzo go kocham...Przewróciła na następną stronę i zaczęła czytać.
Poznaliśmy się w szkole. Doszedł w połowie semestru do mojej klasy. Muszę się przyznać, że nie zwróciłam na niego zbyt dużej uwagi. Za bardzo byłam zajęta zdobywaniem dodatkowych punktów, który później przydałyby mi się na studia. Miałam zamiar po skończeniu szkoły średniej wyjechać do USA i zacząć studia na Harvardzie.
Marc był bardzo nieśmiały. Nie zadawał się praktycznie z nikim. Rano przychodził na lekcje, odsiedział swoje obowiązkowe osiem godzin i znikał wraz z ostatnim dzwonkiem. Nie był jak typowy osiemnastolatek. Nie podrywał dziewczyn na każdym kroku, nie chodził na imprezy. Był bardzo cichy i jak mi się wtedy wydawało-samotny.
Jak to się stało, że zbliżyliśmy się do siebie? Jestem typem humianistki-artystki. Kompletnie nie radziłam sobie z fizyką, a z moimi planami musiałam się za nią wziąć. Marc wręcz przeciwnie umysł ścisły. Był bardzo inteligentny, same piątki z prac. Stwierdziłam, że może on mi to wytłumaczy, skoro nauczyciele nie dają rady. Nie od razu się zgodził. Stwierdził, że nie ma czasu, że ma własne sprawy na głowie,a przede wszystkim nie nadaje się na nauczyciela. Ale po moich wielu namowom, zgodził się. Wraz z pierwszymi lekcjami zdawałam sobie sprawę, że to jest bardzo dobry chłopak. Całkiem inny niż wszyscy, których znałam, taki normalny. Przez następne dwa lata byliśmy niemal nie rozłączni. Zaprzyjaźniliśmy się. Marc zaczął grać w rezerwach Barcelony, zawsze o tym marzył. Ja zmieniłam plany co do mojej przyszłości. Harvard nie był mi potrzebny. Tutaj, w Hiszpanii trzymało mnie coś o wiele ważniejszego niż wykształcenie- mój przyjaciel Marc.
{}{}{}*{}{}{}
Następne dwadzieścia stron to wspomnienia z czasów szkolnych, z czasów, gdy byli jeszcze tylko przyjaciółmi. Z biegiem czasu, przyjaźń zaczęła przeradzać się w coś głębszego, w coś, co trwa do teraz.
^^^**^^^
Taki w miarę krótki na Prima Aprilis. Ale uważam, że nie jest najgorszy. Wam się podoba? :)
Tak, nam się podoba ;p
OdpowiedzUsuńFajny sposób z tym pamiętnikiem. Przynajmniej ma pewność, że Marc tego nie wymyśla.
Fajnie, bardzo fajnie.
Już nie mogę doczekać się meczuu *_*
BARDZO MI SIĘ PODOBA *-*
OdpowiedzUsuńJejuś bardzo bym chciała, żeby przeczytanie tego pamiętnika choć trochę jej pomogło...żeby choć trochę sobie przypomniała. Albo te spotkanie ze znajomymi po meczu.. Tylko, żeby przez to wszystko nie zakochała się w żadnym innym, bo sama na razie nic do Marca nie czuje :c
Już nie mogę się doczekać następnego ! :*
Cudny!
OdpowiedzUsuńJuż jestem ciekawa co będzie się działo na tym spotkaniu =]
A co do postawy Marca to uważam, że jest mega dojrzały. Nie każdy facet by potrafił się zachować tak jak on.
a tu, to mnie chyba bardzo dawno nie było o.O
OdpowiedzUsuńtakże wiesz, ja się wezmę za nadrabianie a tymczasem serdecznie zapraszam na nowy rozdział mojego humorystycznego opowiadania o Realu Madryt.
co Ballack myśli o propozycji Carbonero? i czy na nią przystanie?
co tym razem wykombinują Ozil i Khedira?
odpowiedzi jak zawsze na te-quiero-para-siempre.blogspot.com pozdrawiam ;*
Nie taki krótki, w sam raz i baardzo fajny :D
OdpowiedzUsuńShanti i Marc są cudowni, uwielbiam obojga. Jedynie czego brakuje mi do pełni szczęścia to tego, by Shan znów pokochała Bartrę :*
Mam nadzieję, że tak się stanie.
To jest tak smutne i cholernie niesprawiedliwe! ;///
OdpowiedzUsuńOn ją tak mocno kocha, nie widzi świata poza nią, a ona go nie pamięta... I jeszcze, chce go zostawić? Nie wiem, tak wywnioskowałam, mam nadzieję, że tylko źle zinterpretowałam Twoje myśli...
Niech jej wróci pamięć nooo! Albo niech go pokocha.
Mają być razem! <3
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że nie jest najgorszy ^^
OdpowiedzUsuń<3
Ale fajny pomysł z tym pamiętnikiem! *_*
OdpowiedzUsuńTak fajnie ukazujesz te informacje, naprawdę super pomysł :D
Ogólnie rozdział jest świetny.
MMM *__*
OdpowiedzUsuńCudne to jest!
Fajnie, że Shan i Marc "jako tako" się dogadują ze sobą. Mam nadzieję, że niedługo wszystko będzie jak dawniej :)
Podoba!
OdpowiedzUsuńPowtórzę się, ale Marc jest taaaki cudowny *_*
Ogólnie to podoba mi się pomysł z pamiętnikiem. I już nie mogę doczekać się spotkania z resztą piłkarzy :)
Plus mam takie małe zamówienie... Pojawi się Pique? :*
UsuńBardzo, bardzo bym chciała :*
Świetny!
OdpowiedzUsuńTak cudownie to piszesz, tak fajnie wszystko opisujesz... Też bym tak chciała!
I to ich mieszkanie, bardzo ładne jest. Dom z zewnątrz taki dziwny, ale fajny :D Chętnie bym sobie w takim pomieszkała :)
Daj znać o nowym :*
Też uważam, że nie jest najgorszy :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny :*
No, no, no, fajny :>
OdpowiedzUsuńOgólnie to bardzo fajny pomysł z pamiętnikiem, przyznam, że wcześniej się z takim czymś nie spotkałam.
Już jestem ciekawa jak potoczy się mecz i zapewne jakaś imprezka po nim :>
Ostatni zapraszam! Love by Suicide: Epilog http://love-by-suicide.blogspot.com/2014/04/epilog.html?spref=tw Jeśli nie lubisz to zignoruj.
OdpowiedzUsuńJaki cudny rozdział!
OdpowiedzUsuńOby ten pamiętnik jakoś jej pomógł przywrócić pamięć... A jeśli nie, to chociaż będzie wiedziała jak wyglądało jej życie.
Marc jest bardzo opiekuńczy. Naprawdę cudowny. Bardzo bym chciała mieć takiego chłopaka przy sobie :*
Mówiłam, że dobrze się stało, że trafiła na Marca! Taki kochany i opiekuńczy. Sama bym chciała mieć takiego Marca u mnie w domu.
OdpowiedzUsuńTen pamiętnik jej pomoże. A może znowu coś do niego poczuje? Hmm?
Czekam na nowy! Pozdrawiam! :D
Zapraszam na piąty rozdział http://remember-my--name.blogspot.com/ :*
Świetny rozdział! Obowiązkowo czekam na kolejny a tymczasem zapraszam do siebie na opowiadanie o Neymarze i liczę na opinię w komentarzu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
queriendote-en-mis-brazos.blogspot.com
Cudeńko <3
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że pomysł z pamiętnikiem jest świetny, może przeczytać własne myśli sprzed wypadku, dowiedzieć się, co tak na prawdę czuła. A nie tylko dowiedzieć się tego z opowiadań Marca, chociaż on i tak nie wie co tak na prawdę czuła :*
Daj znać o nowym :)
TAK! PODOBA SIĘ! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńDobrze, że wraca do siebie. Cieszę się, że nic poważnego jej się nie stało( o ile brak pamięci nie jest poważny ;/ ) Już nie mogę doczekać się meczuu!
Tam ktoś na górze wspomniał, że może zakocha się w innym piłkarzu.. Przyznam, że też to mi przez myśl przemknęło, ale jednak doszłam do wniosku, że to nie możliwe. Bo w bohaterach nie ma żadnego piłkarza, tylko ten Leonardo... Już się boję co on namiesza w życiu Marca i Shanti...
Daj znać o następnym! :*
Uwielbiam Marca w tym opowiadaniu, normalnie jak tu się nie zakochać, wiem że pisze to co rozdział no, ale taka prawda. Ten pomysł z pamiętnikiem, no normalnie cud, miód i malinki. Czekam nn.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam na prolog:
http://la-gante-esta-loca.blogspot.com/
przepiękny rozdział, świetne opowiadanie, mam nadzieje, że jak najszybciej odzyska pamięć i będę szczęśliwi ;))
OdpowiedzUsuńPodoba, oj podoba!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze pamiec powoli wroci i wszystko bedzie jak dawniej :)
P.S
the-gunners-love-and-other-drugs.blogspot.com :)
Zapraszam na 6 rozdział http://remember-my--name.blogspot.com/ :P
OdpowiedzUsuń