Stojąc na światłach niedaleko szpitala tak się denerwował, że mało brakowało, a wyjechałby prosto na zatłoczoną ulicę. Wydawało mu się, że stoi i czeka kilka godzin, minęło ledwo dwadzieścia sekund..
Zaparkował niedaleko wejścia i wbiegł do środka . Nie miał pojęcia co mogło się stać. Modlił się tylko o to, by ona żyła. Nie dopuszczał do siebie myśli, że może umrzeć. A przecież są na to bardzo duże szanse.
Stanął pod drzwiami sali, w której leży Shantilla. Odetchnął głęboko i otworzył drzwi.
Była tam. Leżała tak samo jak widział ją ostatni raz. Nie miała żadnych kabli podpiętych do siebie, żadnych rurek, wyglądała dobrze.
-O, Panie Bartra. Dobrze, że Pan tak szybko przyjechał.
-Co jej jest?
Podszedł do lekarza zerkając na śpiącą brunetkę.
-Nie wiem jak to możliwe. Przez trzydzieści lat mojej pracy nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Bo to jest, a właściwie było niemożliwe.
-Ale do sedna! Co jej jest?!
Nie mógł dużej żyć w tej niewiedzy.
-Pani Cardenas się obudziła.
Omal nie zwariował ze szczęścia! To była najlepsza rzecz, jaką mógł powiedzieć do niego lekarz. Ze szczęścia aż przytulił go do siebie i zaczął dziękować.
-Spokojnie, mam Panu jeszcze parę spraw do powiedzenia, proszę do mojego gabinetu.
-A Shanti?
Spojrzał na nią.
-Teraz śpi. Za chwilę Pan z nią porozmawia.
Poszli na drugie piętro do gabinetu lekarza. Znów usiadł na krześle i znów czekał na wiadomości od niego. Cały czas był bardzo uśmiechnięty. Cieszył się, że stan Shanti jeszcze bardziej się polepszył. Że mimo wątpienia wszystkich, on miał rację, ona była silna i razem to wszystko przeszli. Jednak de Fetti musiał zepsuć tą euforię, która zawładnęła obrońcą hiszpańskiego klubu.
-Jak już wspomniałem, Pańska narzeczona się obudziła. Rozmawiałem z nią i powiem Panu, że nie jest dobrze.
-Ale co dokładnie?
Ten promienny uśmiech, który miał do tej pory zniknął od razu.
-Ogólne badania takie jak tętno, praca serca, ogólne zachowanie organizmu wyszły dobrze. Ale jest problem z jej mózgiem. Gdy się obudziła, nie wiedziała kim jest i gdzie jest. Nic nie pamięta. Ma zanik pamięci. Istnieje jeszcze możliwość, że to było tylko chwilowe. W końcu była w śpiączce ponad miesiąc. Możliwe, że jeśli za niedługo znów się obudzi i zobaczy Pana, to wszystko wróci do normy. Taką mam nadzieję.
Marc nic mu nie odpowiedział. Nie wiedział co ma powiedzieć. Nie mógł sobie wyobrazić tego, że ona mogłaby go nie pamiętać. Chciał jak najszybciej to sprawdzić. Po krótkiej rozmowie z lekarzem poszedł do sali Shanti. Nadal spała. Usiadł na krześle i wziął w rękę gazetę, którą przyniósł tu wczoraj, a nie zdążył jej jeszcze przeczytać. Oczywiście była to gazeta sportowa.
Czytając wywiad z Messim o jego planach na przyszłość, cały czas kątem zielonego oka zerkał na brunetkę. Uśmiechała się przez sen, wyglądała na bardzo zadowoloną.
Bał się momentu, gdy się obudzi. Wiedział, że stanie się to już za niedługo, bo coraz bardziej się kręciła na łóżku. Bardzo chciał znów z nią porozmawiać, ale wiedział, że może go nie pamiętać.
Odłożył gazetę i teraz całą swoją uwagę skupił na budzącej się dziewczynie.
Delikatnie otworzyła swoje duże, czarne oczy i oblizała usta. Wszystko ją bolało. Czuła się bardzo źle.
-Shan?
Zapytał niepewnie, gdy ujrzał otwarte oczy swojej narzeczonej. Ta, dopiero po kilku sekundach spojrzała w jego stronę i przez dłuższą chwilę nic nie mówiła tylko wpatrywała się w postać mężczyzny.
-Shan?
Powtórzył.
-Wszystko w porządku?
-Kto to jest Shan?
Mówiła bardzo cicho. Była wyczerpana, nie miała nawet siły, by wyraźnie i głośno coś powiedzieć.
-Nic nie pamiętasz?
Spełniły się przypuszczenia Marca i lekarza. Straciła pamięć. Nie wie kim jest.
-A powinnam? Kim jesteś?
Jej głos stawał się coraz bardziej wyraźny.
-Ja.. Ja... Ja nie wiem, czy mogę Cię przemęczać... Prześpij się jeszcze, odpocznij, pójdę po lekarza.
Chwycił jej rękę, która do tej pory leżała na kocu. Gdy dziewczyna tylko to poczuła, od razu zabrała swoją rękę i schowała ją pod spód.
Nie wiedział co ma zrobić. Tak bardzo cieszył się, że w końcu się obudziła, że żyje. Tak bardzo chciał ją przytulić, pocałować, a ona go nie pamięta. Nic nie pamięta.
-Wyjdź stąd!
Wystraszyła się zachowania Hiszpana. Kompletnie nie wiedziała co jej się stało, nie wiedziała kim jest i kto to jest ten obcy facet. Bardzo się bała.
Nie tak to sobie wyobrażał. Zamykając za sobą drzwi od sali, znów czuł się bezsilny, znów miał ochotę płakać. Ale obiecał sobie, że będzie twardy.
Na korytarzu spotkał lekarza. Powiedział mu, że Shan się obudziła i nic nie pamięta. Lekarz po zabraniu najpotrzebniejszych rzeczy wszedł do sali. Marc został na zewnątrz i usiadł na krześle.
{}{}{}*{}{}{}
De Fetti wszedł do sali, założył okulary i stojąc przy łóżku brunetki wyciągnął jakąś teczkę.
-Jak się Pani czuje?
-Kim Pan jest?
Odpowiedziała mu pytaniem na pytanie.
-Nazywam się de Fetti. Jestem Pani lekarzem. Miała Pani wypadek samochodowy, straciła Pani pamięć. Powtarzam raz jeszcze pytanie, jak się Pani czuje?
Brunetka tylko niepewnie mu odpowiedziała.
-Dobrze.
-Pozwoli mi Pani zrobić kilka rutynowych badań? Proszę się nie bać, nic Pani się nie stanie, to nie będzie bolało.
Nie wiedziała, czy może mu zaufać, przecież go nie zna. Ale coś jej podpowiadało, że musi go słuchać.
Po około dwudziestu minutach lekarz miał już wszystkie wyniki. Stan Cardenas poprawiał się z minuty na minutę. Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Jeszcze kilka dni temu nie było wiadomo czy przeżyje, a teraz czuje się już na siłach, by samodzielnie siedzieć na łóżku. Wydaje się być okazem zdrowia. Wydaje, bo nic nie pamięta.
-Niech Pani teraz posłucha.
Lekarz siedział na krześle obok brunetki.
-Ten mężczyzna, który był u Pani wcześniej jest, znaczy był Pani bardzo bliski. Proszę mi uwierzyć, on nic Pani złego nie zrobi, może mu Pani zaufać, tak jak zaufała Pani mi. Jeżeli Pani chce, zawołam go tutaj, siedzi na korytarzu. Wszystko Pani opowie, a sama Pani zobaczy, że to porządny człowiek.
Kiwnęła tylko pozytywnie głową i spojrzała na wychodzącego już lekarza.
Marc nadal siedział na korytarzowym krześle.
-I co z nią?
Podszedł do lekarza.
-Naprawdę nie wiem jak to się stało. Nie wiem jak to jest w ogóle możliwe! Ale z Panną Cardenas jest wszystko w jak najlepszym porządku. Jeżeli nie dojdzie do żadnego pogorszenia jej stanu, to możliwe jest, że już jutro opuści szpital. Gdyby nie to, że ma zanik pamięci, można by ją uznać za okaz zdrowia. Nigdy się z takim czymś nie spotkałem.
Tak miło było mu to słyszeć! Cieszył się, że jej się udało, że im się udało.
-Proszę do niej wejść, ale proszę być bardzo delikatnym. Łatwo ją przestraszyć.
Łapał już za klamkę od drzwi, gdy lekarz go zatrzymał.
-A! I proszę jej nie zasypywać informacjami. Takie najpotrzebniejsze wystarczą. Ten nagły napływ informacji mógłby ją przerosnąć.
-Dobrze, dziękuję.
Bał się tam wejść. Bał się, że nie będzie chciała z nim rozmawiać, że znowu go wyprosi. Tak bardzo tego nie chciał.
-Mogę wejść?
Uchylił drzwi i spojrzał na siedzącą na łóżku brunetkę. Właśnie wiązała swoje ciemne i długie włosy w kucyka na czubku głowy. Kiwnęła mu tylko głową nic nie odpowiadając. Gdy był coraz bliżej niej, czuła, że zasycha jej w gardle. Czuła, jak zaczyna mieć dziwne mrowienie w żołądku. Im był bliżej niej, tym bardziej jej się podobała, a jednocześnie bardziej się denerwowała.
-Jak się czujesz?
Usiadł na krześle obok niej.
-Gdyby nie to, że nie mam pojęcia kim jestem i co się stało, że czuję się bardzo dobrze. No, może po za tym workiem, który mam na sobie...
Była ubrana w dużą, bladozieloną koszule nocną, która nie dość, ze była brzydka, to jeszcze bardzo nieprzyjemna w dotyku. Szorstka i kłująca.
Sięgnął po reklamówkę, która leżała pod łóżkiem i położył ją obok siedzącej Shantilli.
-Tutaj są Twoje ubrania.
Spojrzała na niego. Był taki uśmiechnięty jak do niej mówił. Wydawał jej się naprawdę w porządku.
Dziewczyna wyciągnęła z reklamówki czarne legginsy i błękitną koszulkę z napisem Forever i położyła ją sobie na kolanach.
-Jednak nadal jesteś tą dawną Shantillą. Zawsze bardzo lubiłaś chodzić w tym zestawie.
Mimo, że nic nie pamiętała, sama nie wiedziała kim jest, to podświadomie czuła to samo, co przed wypadkiem. Była taka sama, tylko ktoś musiał jej to przypomnieć. Czy Marc będzie odpowiednią osobą?
-Jak mnie nazwałeś?
Spojrzała w jego zielone oczy.
-Shantilla. Shan. Tak masz na imię. Shantilla Cardenas. Ja jestem Marc. Marc Bartra.
-Miło mi Cię poznać, Marc.
Wyciągnęła dłoń w jego kierunku, ten niepewnie ją ścisnął i spojrzał w jej oczy. Były szczęśliwe. Ona była szczęśliwa, miał nadzieję, że już niedługo wszystko sobie przypomni i będzie jak dawniej.
^^^**^^^
Witam ponownie :)
Mam nadzieję, że się podoba. Taki nijaki po równo miesięcznej nieobecności na tym blogu. Szybko minęło.
Dobra, właściwie więcej nie mam na tą chwilę do powiedzenia, więc żegnam i z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze :)
Obudziła się! Ale.. czemu straciła pamięć?! No ej!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze szybko ja odzyska i wszystko wróci do normy :D
Czekam na następny1 Pozdrawiam :P
Jak dobrze, że się obudziła!
OdpowiedzUsuńRozdział wcale nie nijaki, fajny jest :*
Tak właśnie myślałam, że straci pamięć... no to teraz jestem ciekawa jak Marc będzie próbował znów ją w sobie rozkochać. Bo wątpię, ba! jestem pewna, że jej nie zostawi. Bo to jest idealny chłopak, on przez takie coś nie zostawi swojej największej miłości, CUDO! <3 <3 <3
Marcuś <3
OdpowiedzUsuńEj no, czemu zawsze rzucasz mu kłody pod nogi co? Najpierw wypadek Shan, potem ta miesięczna śpiączka, a gdy się obudziła, to go nie pamięta..
Ale ja w niego wierzę, wiem, że się nie podda i będzie walczył o jej miłość. Bo w końcu jak kochała go prawdziwie, to nie mogła go do końca zapomnieć :)
Dawaj mi szybko następny! :*
No wszystko było by cudnie, gdyby nie fakt, że nic nie pamięta :c
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Marc się postara i zrobi wszystko, żeby jej pomóc. Może użyje tego pamiętnika ^^
I nie jest nijaki, chciałabym umieć pisać tak wspaniale jak Ty :) JESTEŚ GENIALNA :)
Obudziła się! Tak! =]
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marc pomoże jej wrócić do zdrowia i będą żyć dłuuuugo i szczęśliwie =]
Noemi
Ehh, ale im wszystko krzyżujesz... Ale tak lepiej, bo jest ciekawiej :D
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że lepiej jak straciła tą pamięć niż miałaby się obudzić i kwiatuszki, motylki, miłość i wgl :D
Niech się Bartra trochę natrudzi znów ją do siebie przekonując. Wydaje mi się, że łatwo mu pójdzie. On jej się chyba nadal podoba :)
<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCudooo :*
Jak dobrze, że Shantilla się wybudziła, tylko dlaczego ma amnezję? :C
Nie mogłaby po ludzku się obudzić i żyć szczęśliwie? Było by pozytywniej.
Znając Ciebie to zaraz im pokręcisz życie..
A idź z Tobą! :*
No fajnie, fajnie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Jaaaka słodka końcówka :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam!
Marc jest takim wspaniałym chłopakiem, ile ja bym dała by takiego mieć przy sobie... *_*
Nareszcie wróciłaś do tego opowiadania! <3
OdpowiedzUsuńSuper tylko czemu ona go nie pamięta? :C
Już chce następny rozdział!
Nie jest nijaki... Aaa, ja wiem! Ty tak piszesz po to, byśmy pisały Ci komplementy... Tak więc skoro chcesz: TO JEST ŚWIETNE!
OdpowiedzUsuńTY JESTEŚ SUPER!
:D ahhaha.
Tak, bardzo mi się podoba, tylko czemu ona nic nie pamięta... :(
Oby szybko jej pamięć wróciła..
Jejuu jak ja uwielbiam to opowiadanie... Chyba moje ulubione spośród wszystkich Twoich.
OdpowiedzUsuńMarc jest tutaj tak idealny, tak wspaniały, że to aż karygodne! Jak mogłaś zrobić go tu tak idealnego? *_*
Chyba się zakocham.. Jeśli Shan sobie go nie przypomni, ja chętnie go sobie wezmę :*
Daj znać o nowym :)
Fajne :D
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie wiem co chcę tutaj napisać... Więc powiem tylko, że czekam na nexta :D
Marc jest taki kochany, opiekuńczy, teraz tylko dac mu jeszcze sporo cierpliwości i wiary, że Shan go sobie przypomni. Oby tylko go nie odtrąciła, bo biedak się załamie, tyle czekał na tą chwilę. Pozdrawiam, czekam nn.
OdpowiedzUsuńNowy u mnie:
http://yo-estoy-bien.blogspot.com/
Perfecto Marc :*
OdpowiedzUsuńOby Shanti szybko odzyskała pamięć...
No ciekawa jestem, jak to wszystko dalej się potoczy...
OdpowiedzUsuńFajny, fajny rozdział :>
Rozdział piąty na piąteczkę :*
OdpowiedzUsuńBardzo fajny, wcale nie nijaki :)
Oby Marc jakoś przetrwał ten czas, gdy Shan go nie będzie pamiętała... Nie może się poddać, tyle już razem przeszli... Nie wyobrażam sobie to, że mógłby ją zostawić.. On na pewno będzie walczył o jej miłość, po raz kolejny :)
Zapraszam na nowy rozdział http://remember-my--name.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że bardzo mnie zaciekawiłaś tym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńIde przeczytać całość i wtedy dodam bardziej sensowny komentarz =)
Barca style.
Amnezja? :(
OdpowiedzUsuńSzkoda mi jej.. A jeszcze bardziej Marca, co on musi teraz przechodzić... :(